wtorek, 20 listopada 2001
Dziś lirycznie:
Uwielbiam patrzeć jak śnieg pada, szczególnie wieczorem... Z jakimż zapamiętaniem atakują te małe, białe punkciki nadlatujące w pomarańczowym świetle latarni z fioletowego nieba... Patrzę, popadam w rozmarzenie, otwieram usta i próbuję łapać płatki śniegu, ale tak zręcznie uciekają przed ciepłem mojej paszczy, że zaczynam się śmiać sama do siebie. Na ulicy? Czy ja aby na pewno jestem normalna??? ;-) Czasem budzi się we mnie dziecko :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz