poniedziałek, 10 czerwca 2002

Czym się różni słoń od studenta?

Mieszkam w Żaczku. To taki akademik w Krakowie. Miejsce gdzie mieszkają studenci... Wspaniale usytuowany, ach, mam 5 minut do centrum na nogach, Błonia tuż przed wyjściem... I Rotunda za oknem... No właśnie, czym się różni student od słonia? Gdyby Rotunda znajdowała się w Lasku Wolskim, na dziedzińcu krakowskiego zoo, wszyscy ekolodzy świata, wszystkie "animalsy" i inne programy tego typu płakałyby nad biednym słoniem: ach, biedne słoniki i niedźwiadki potrzebują ciszy, muszą spać w nocy, zamknąć Rotundę!
Student jest jednak zwierzęciem od słonia stokroć podlejszym i nikogo na dobrą sprawę nie obchodzi to, że przez cały weekend spać nie może w dzień bo: na dziedzińcu ktoś tnie drzewo na kawałki, popołudniu bo: Lidia Jazgun (czy jak jej tam) urządza mu koncert pod oknami i każe zdejmować pranie, bo nie pasuje do jej wizji artystycznej, a wieczorem i w nocy bo: do Rotundy przyjechał DJ ze Skandynawii i puszcza od 19 do 5 swoje psychodeliczne kawałki. Cóż, że ludzie budzą się o 4 w nocy i płaczą bezsilnie w poduszki, bo nie mogą już słuchać tej muzyki, która brzmi jak ponure dudnienie orków dobiegające gdzieś spod ziemi... Ech...