środa, 29 października 2003

Ale jakto???

W moim życiu pozmieniało się bardzo wiele, ale że głupotki to nie blog (to podzdanie jest też spóźnioną o hoho odpowiedzią na zarzut, że niewiele o sobie piszę), więc sobie daruję pisanie o pisaniu pracy i szukaniu pracy :-> Napiszę za to o tym, co oburzyło mnie i wstrząsnęło do głębi. Przyjeżdżam sobie do domu na październikowy weekend i czego się dowiaduję??? NAWOJKA TO PODRZĘDNA GARKUCHNIA!!! Gdyby ktoś powiedział coś takiego jeszcze w czerwcu zostałby przez każdego studenta z Miasteczka - i nie tylko - wyśmiany w twarz. Dziś jest to jakże bliskie prawdy... Trudno tu coś napisać, żeby się nie ośmieszyć... Nawojce należy się prawdziwa elegia... W listopadzie 1998 Nawojka przywróciła mi wiarę w jedzenie obiadów i stołówki studenckie, przez całe cztery lata była dla mnie pod tym względem jak matka albo nawet lepsza, bo matka nigdy nie robiła 5 drugich dań żebym sobie mogła wybrać coś dla siebie... Czekało się na pyszny obiadek króciutko i jedyne co było trochę męczące to duża ilość jedzących tam ludzi... Podobno obecnie trzeba tam czekać GODZINĘ żeby przeprowadzić dialog rodem z "Z tyłu sklepu":
-Są pierogi?
-Nie ma
-Jest schabowy?
-Nie ma
-Są krokiety?>
-Nie ma
-Jest spaghetti?
-Nie ma
-A co jest?
-Ja jestem - mówi gotowane udko kurczaka nieco krwiste w okolicy kości
Niech zje je ten kto sprzedał Nawojkę! O!

sobota, 8 marca 2003

Jestem jakaś dziwna

Właśnie wczoraj odkryłam fajną gierkę;) Wczyczknęło mnie... A tu tyle pracy, rany, co ja w ogóle robię... W dodatku to anime jest... Tłucz się człowieku po głowie i przekonuj, że nie lubisz anime... Nie lubię japońskich kreskówek są głupie... Denerwują mnie te wszystkie paski gdy skaczą i to kszzzz (tzn. ten dźwięk, który się wtedy dobywa) Nie lubię tych ich wielkookich i wielkoustych mordek... A już te pokemony i dragonballe... Masakra... Ciągle się tłuką, jakieś treningi, rany... bzdury... A gierka mnie wciągnęła... Wygląda na anime tylko jak się przyjrzeć postaciom i potworkom... Nazywa się Chrono Trigger. RPG, takie, że się chodzi drużyną i co trochę walczy z jakimiś potworami, a w miarę jak się walczy zyskuje się nowe techniki i można np. w dwie osoby jednocześnie kogoś załatwiać... prawie platformówka w stylu tych gdzie pod koniec każdego poziomu trzeba kogoś silnego pokonać... Platformówek też nie lubię... W większości z nich potrzebna jest taka doza zręczności i silnych nerwów jakiej nie mam... Tutaj moje zdolności nawet wystarczają... To, że na razie utknęłam to tylko sprawa zbyt krótkiego treningu... Taaaa... Wcześniej katowałam jeszcze w HarvestMoon też na konsoli... Hihi... Mam nadzieję, że nie otworzę strony o konsolach :D

Alice Walker "Kolor purpury"

Na okładce pisze "Bohaterką powieści jest Celie - uboga murzyńska dziewczyna, ciężko pracująca, cicha, nieładna. Wielokrotnie gwałcona przez męża matki, pozbawiona dwójki dzieci i wydana za mąż za brutalnego wdowca, samotna i nie mająca nikogo, komu mogłaby się zwierzyć - Celie opisuje swoje dramatyczne życie w formie listów do Boga." Nie to jest dla mnie istotą tej książki, istotą jest przemiana. Ta książka opowiada o tym jak Celie i reszta bohaterów zmieniają się, zmieniają się na dobre, pod wpływem innych, spotykających ich zdarzeń albo własnych przemyśleń. Czytasz i myślisz, na Boga, to się dobrze nie skończy, nie ma prawa, a jednak...

Kurt Vonnegut - po prostu wszystko

Przeczytałam chyba z 10 jego książek i jestem pod wrażeniem, nie znudził mi się, nadal jestem zachwycona jego stylem, powtarzające się motywy to nie upierdliwe stare pierniki ale dobrzy przyjaciele. A co więcej jego pomysły co rusz przychodzą mi do głowy na każdy temat. Chcę mieć wszystkie jego książki na półce by móc się nimi zaczytywać w nieskończoność... Kocham Kurta Vonneguta Juniora :D Hihi, oczywiście czysto intelektualnie, bo fizycznie jest już zapewne starym dziadkiem :P

wtorek, 7 stycznia 2003

Kurt Vonnegut "Śniadanie mistrzów, czyli Żegnaj, czarny poniedziałku"

Poważnie można by powiedzieć, że to satyra na Amerykę (USA) i współczesne społeczeństwo, które robi z ludzi robotów i szaleńców, że autor słowem i obrazem (czyli swoimi licznymi ilustracjami) przekonuje nas o absurdalności i głupocie świata. Ale... To brzmi jak "nudne, głupie i dziwaczne", kiedy to śmieszne, ciekawe i fajne w ogóle... I krótkie i dużo obrazków. No. Teraz już każdy przeczyta :-)