wtorek, 20 lipca 2010

Krzyżacy na Grunwald :-P

Swoją wiedzę, pal sześć z resztą wiedzę, swoje emocje na temat stosunków Polsko-Krzyżackich czerpię z Sienkiewicza. "Obciach na maxa" jak mawiała młodzież (znając młodzież pewnie już dawno tak nie mawia). Pewnie to wszystko było dużo bardziej skomplikowane i gdyby za "Krzyżaków" wziął się jakiś polski Sofokles albo Szekspir mielibyśmy bardziej lub mniej klasyczną tragedię dotyczącą starcia dwóch postaw niemożliwych do pogodzenia, wewnętrznie spójnych, wiarygodnych i głęboko zakorzenionych w dwóch różnych kulturach. A tak mamy przygodowe czytadło: dobrzy, poczciwi Polacy i źli Krzyżacy, mordercy, oszuści. Nie musimy myśleć, żeby opowiedzieć się po którejś ze stron, musimy tylko utożsamić się z poczciwym Zbyszkiem, nieco mądrzejszym Maćkiem, uroczą Jagienką, i sierotką Danuśką, poczuć ich cierpienie i nienawidzić to krzyżackie plemię...

Nic dziwnego, że po stosach takich lektur czytanych od podstawówki przeciętny Polak wydaje się niezdolny do spojrzenia na sprawę z kilku punktów widzenia, obraża się, gdy ktoś choć zasugeruje, że mogło być inaczej, że wina leży po obu stronach, że inni mają swoje racje, że my też mogliśmy coś zrobić, żeby sprawy potoczyły się inaczej i że (e tam, niemożliwe!) jak się chce to prawie zawsze idzie się dogadać. "Albo Ty albo Ja" / "po moim trupie" brzmi w każdym domu, każdym bloku, każdym osiedlu, każdej gminie, każdym powiecie, no i oczywiście w polityce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz